W ostatnim czasie wolontariusze przeprowadzili niezapowiedzianą wizytę poadopcyjną i jak się okazało adoptowana Luna wylądowała na zewnątrz, w budzie i na łańcuchu. Jak tłumaczyli właściciele trafiła na dwór bo w domu wszystko gryzła i była za duża.
Takie sytuacje pokazują jak ważne są umowy adopcyjne wyjaśnia Ewelina Pawełczak ze Stowarzyszenia "Tulimy":
Ludzie się boją umów, w ogóle jakichkolwiek umów. Umowa adopcyjna to jest nic innego jak zabezpieczenie po prostu warunków zwierzęcia, żeby dbać o nie, wysterylizować w odpowiednim momencie, szczepić, no i leczyć, kiedy jest chore.
Finalnie Luna z powrotem trafiła do Stowarzyszenie i znów szuka domu.