Rolnicy szacują straty nawet setkach tysięcy złotych i boją się o swoją przyszłość. Niektórzy stracili większość swoich upraw, a inni szacują że nic nie da się uratować.
Co dalej? O tym mówi sadownik Arkadiusz Solis:
To jest akurat ten moment, kiedy jeszcze nie zostały włożone pełne środki finansowe w produkcje, bo jesteśmy na początku sezonu, więc na pewno na pewno teraz ograniczymy koszty związane z dalszą produkcją. Będziemy czekać na rok przyszły. Nie ma innej alternatywy. Na użytkach ornych, możemy zająć się teraz uprawą ogórka czy jakichś roślin kapustnych ale tutaj w owocach niestety ten rok jest już spisany na straty.
Przy przymrozku plony można było uratować, jednak temperatura była za niska mówi rolnik Maciej Cybulak:
Tam kiedyś się zdarzały w poprzednich latach minus -1 czy -2 w kwitnienie. Wtedy udawało się ten plon uratować zabiegami po przymrozkach regeneracyjnymi czy stosując jakieś różne nawozy, ale przy takich mrozach, jakie w tym roku były, u nas było minus -5,5 to żadne środki najcudowniejsze nic kompletnie nie dały.
Z plantatorami spotkał się wicewojewoda Andrzej Maj, który zapowiedział spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa, tak aby wypracować konkretne wsparcie dla sadowników:
Postaram się zaprosić tutaj przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i żebyśmy tutaj podjęli jakieś kroki. Ja wiem, że jakaś pomoc doraźna jest zawsze niewystarczająca, ale będziemy rozmawiać. Na razie jesteśmy też na etapie szacowania tych szkód. Także zachęcam wszystkich rolników, żeby rzetelnie zgłaszać te wszystkie straty, żeby komisje mogły oszacować, żebyśmy też znali problem całego województwa, ale też problem jak się to odnosi do całego naszego kraju.
Na ten moment nie wiadomo jakich form wsparcia mogą się spodziewać rolnicy. Jednak na pewno w tym roku możemy spodziewać się wyższych cen owoców.
