Radni podjęli jednogłośnie uchwałę dotyczącą podwyższenia kapitału zakładowego spółki poprze wniesienie wkładów niepieniężnych w postaci 3 autobusów o wartości blisko 100 tysięcy złotych.
O trudnej sytuacji MPK mówił Witold Bielski:
Światowy kryzys paliwowy oraz galopująca inflacja i brak perspektyw zmusi pracowników do czynnego protestu ze strajkiem włącznie. Jesteśmy na krawędzi wytrzymałości. Planując budżet musicie państwo zrozumieć i dołożyć starań, aby poprawić naszą sytuację w sferze wzrostu płac, dokapitalizowania spółki, abyśmy mogli dobrze i bezpiecznie świadczyć usługi transportu publicznego mieszkańcom Kraśnika, gmin ościennych i naszych gości z kraju.
Skoro o podwyżkach nie ma mowy, skoro przed nami widmo bankructwa naszej spółki, jak mamy mieć motywację i zaangażowanie do pracy? Każde z nas ma zobowiązania opłaty, niejednokrotnie kredyty, których nikt za nas nie spłaci. Chcemy z przyjemnością przyjść do pracy, godnie reprezentować naszą miejską spółkę, a co za tym idzie dostawać godziwe wynagrodzenie. Przez brak pieniędzy w MPK brak jest atmosfery, chęci do pracy. Obawa przed utratą pracy jest jeszcze większa. Wspomnę również o tym, iż od pewnego czasu nie dostajemy pieniędzy z funduszu socjalnego, który był wypłacany od dawna.
Witold Bielski dodał również, że spółka dysponuje wieloma przestarzałymi autobusami, które mają ponad milion przejechanych kilometrów.
Radna Anna Jaszowska przekonywała zebranych, że radni robią wszystko co mogą, żeby uchronić spółkę przed potencjalnym bankructwem.
Z kolei prezes MPK Leszek Zdybicki wyjaśniał, że spółka nie jest zadłużona, a pracownicy mogą spodziewać się podwyżek w przyszłym roku, kiedy zostanie podniesiona płaca minimalna.
Ratunkiem dla kraśnickiego MPK może też być przekształcenie spółki w związek międzygminny i wprowadzenie komunikacji powiatowej. Chodzi o dotację od wojewody lubelskiego na ten cel.