Mieszkańcy zaczynają bić w bęben o północy w niedzielę wielkanocną i nieprzerwanie uderzają do zakończenia procesji rezurekcyjnej czyli do wczesnych godzin porannych.
Taraban do Zakrzówka sprowadzili żołnierze napoleońscy - mówi nam Dariusz Wajs, historyk i prowadzący Archiwum Społeczne Dawny Zakrzówek i okolice:
Legenda lokalna, która mówi, że ten taraban przynieśli tutaj weterani z armii napoleońskiej, wracający właśnie być może z Moskwy. Weterani mieli przyjść tutaj gdzieś tak mniej więcej w okresie Wielkanocy, ponieważ słyszeli, że tutejsi zakonnicy leczą ziołami. Żołnierze mieli uświetnić biciem w bęben nadejście Wielkanocy. Kiedy odchodzili to zostawili ten bęben i ta tradycja miała się przyjąć. Po kilkudziesięciu latach ten bęben się zniszczył. W 1867 roku wymieniono ten bęben na nowy.
Co roku od północy już w niedzielę wielkanocną do zakończenia procesji w ten bęben jest bite. Rozpoczyna to bicie 12 pojedynczych uderzeń i później przez cały czas trzech bębniarzy. Oczywiście zmieniających się rotujących, bo wiadomo nikt całej nocy nie da rady. Taki zwyczaj tutaj jest unikatowy. Bicie odbywa się właśnie obecnie na dzwonnicy. Chętne osoby, dawniej byli to kawalerowie dzisiaj już nie tylko, także i włączają się aktywnie kobiety w bicie tego bębna. Ten zwyczaj jest kultywowany w naszej parafii.
Polecany artykuł:
Tarabanem na co dzień opiekuje się Bartosz Cieśla, który dba o zachowanie dobrego stanu instrumentu. Między innymi wymienia nici czy smaruje i naciąga skórę. Bęben obecnie jest w trakcie konserwacji. Na święta ma być już gotowy.