Założono w nim obniżkę wynagrodzeń wśród pracowników niemedycznych. Na takie rozwiązanie zgodzili się sami pracownicy. Teraz jednak okazuję się, że nie spodziewali się, aż takiej obniżki. Najbardziej poszkodowani mają być kierowcy karetek, którzy stracili blisko 700 złotych z wypłaty.
Ze związkowcami szpital rozmawiał Krystian Karol Krasowski, Prezes OMZZ Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia, który działanie dyrekcji określa mianem szantażu:
Tylko i wyłącznie Pani dyrektor pokusiła się o szukanie oszczędności w najniższym personelu i nie ma na to mojej zgody. Nie będzie też takiej zgody, bo to nie są jakieś duże kwoty, bo tam jeżeli chodzi o panie sprzątające to jest 240 zł, ale dla tych ludzi to są już pewne braki w budżetach domowych, więc nie ma też zgody na to, żeby był proponowany taki szantaż, że albo wam obniżymy wynagrodzenia, albo wam zmniejszymy etat albo was po prostu pozwalniamy.
Te zarzuty odpiera pełniąca obowiązki dyrektora szpitala Maria Słota, która przyznaje, że pracownicy sami zdecydowali się na taki krok, a działania prezesa Krasowskiego to manipulacja, która szkodzi zarówno szpitalowi, jak i pracownikom:
Przyjęty był program restrukturyzacji i między innymi pracownicy sami zdecydowali o tym, że zgadzają się na obniżenie wynagrodzeń, które bardzo przekraczały ponad minimalną krajową. Są popodpisywane porozumienia. Wszystko jest zgodnie z kodeksem pracy przeprowadzone tym bardziej, że tak jak mówię, ta propozycja wyszła od związków zawodowych.
Związkowcy utrzymują, że jedynym rozwiązaniem z tej sytuacji jest przywrócenie poprzednich wynagrodzeń. Z kolei dyrekcja zapewnia, że pracownicy nie szukają dialogu, a sama obniżka nie była taka wysoka.